wtorek, 19 stycznia 2010
piątek, 23 maja 2008
dzień III - hotel > dolina chochołowska (faj się nazywa...) > grzesiek (góra taka) > hotel > "bilard" :lol: > bryczką... > u górola, hej!
III dzień nie taki wcale najgorszy, choć trochę męczący...
no więc jak z hotelu pojechaliśmy gdzieś tam to czekaliśmy na kolejkę, którą mięliśmy pokonać połowę drogi (ok. 5 km) jaka to droga prowadzi do doliny chochołowskiej.
ceną się nie sugerujcie!
a tu już jak wysiedliśmy, a jeszcze szliśmy
oli jak zwykle dziwne minki przybiera...
hej! bystra woda...
hej! strome góry!!!
schronisko na polanie chochołowskiej. w nim zostali ci, którzy nawet nie myśleli wchodzić na grześka (góra taka. nie miejcie zboczonych myśli!!!), czyli nie ja... ^^
a to już w drodze na grześka:
i znowu kupa śniegu!
a ci byli przede mną
no to logiczne, że raczej ci byli za mną...
dzięki temu żyję!
dwanaście minut od szczytu. a u mnie totalna załamka i totalny brak sił.
a to już na szczycie! prawda, że piękne widoki?
a jak schodziliśmy to złapała nas burza i bombardowanie a raczej gombardowanie (czułam się jak irakijczyk), bo zaskoczył nas grad, a u mnie zagościła jeszcze nie do końca wyleczona grypa i febra >bolało<
a to bilard. juz tłumaczę: zabrali nam kije (nie wiedziec czemu), a gra była płatna. no a chłopakom się nie chciało płacić 2 zeta, no to grali tylko jedna białą bilą.
z czasem bilard przeobraził się w koszykówkę, no a na końcu w rozlewnię krwi! ale tej rzeźni już wam oszczędzę.
a to w drodze na wieczór (hiiiiiiiiiiiiiiiii) góralski. faj było! a ten kazek to widział schlierenzauera. ale fajnie o nim gadał^^. i w sumie to wesołaśno było.
no i to jest ten góral. ale silny cholernik jest!
no i nie obyło się bez tańców ^^...
...podśpiewunków
no i klaudia nie chciała śpiewać, to trzeba ją było trochę siła. (na pierwszym planie nogi, a reszty się domyślcie...)
i od razu zaśpiewała jak skowronek!
no i jak tu takiej nie przytulić?
ale i tak po nagrodzie dostałyśmy ja i milena . a u nas w pokoju to nawet było święto z tego powodu! nie wiem jak u mileny.
no więc jak z hotelu pojechaliśmy gdzieś tam to czekaliśmy na kolejkę, którą mięliśmy pokonać połowę drogi (ok. 5 km) jaka to droga prowadzi do doliny chochołowskiej.
ceną się nie sugerujcie!
a tu już jak wysiedliśmy, a jeszcze szliśmy
oli jak zwykle dziwne minki przybiera...
hej! bystra woda...
hej! strome góry!!!
schronisko na polanie chochołowskiej. w nim zostali ci, którzy nawet nie myśleli wchodzić na grześka (góra taka. nie miejcie zboczonych myśli!!!), czyli nie ja... ^^
a to już w drodze na grześka:
i znowu kupa śniegu!
a ci byli przede mną
no to logiczne, że raczej ci byli za mną...
dzięki temu żyję!
dwanaście minut od szczytu. a u mnie totalna załamka i totalny brak sił.
a to już na szczycie! prawda, że piękne widoki?
a jak schodziliśmy to złapała nas burza i bombardowanie a raczej gombardowanie (czułam się jak irakijczyk), bo zaskoczył nas grad, a u mnie zagościła jeszcze nie do końca wyleczona grypa i febra >bolało<
a to bilard. juz tłumaczę: zabrali nam kije (nie wiedziec czemu), a gra była płatna. no a chłopakom się nie chciało płacić 2 zeta, no to grali tylko jedna białą bilą.
z czasem bilard przeobraził się w koszykówkę, no a na końcu w rozlewnię krwi! ale tej rzeźni już wam oszczędzę.
a to w drodze na wieczór (hiiiiiiiiiiiiiiiii) góralski. faj było! a ten kazek to widział schlierenzauera. ale fajnie o nim gadał^^. i w sumie to wesołaśno było.
no i to jest ten góral. ale silny cholernik jest!
no i nie obyło się bez tańców ^^...
...podśpiewunków
no i klaudia nie chciała śpiewać, to trzeba ją było trochę siła. (na pierwszym planie nogi, a reszty się domyślcie...)
i od razu zaśpiewała jak skowronek!
no i jak tu takiej nie przytulić?
ale i tak
wtorek, 20 maja 2008
dzień II - hotel > autobus > do wyciągu > kasprowy wierch > dolina białego > pod, w właściwie z dala od wielkiej krokwi > gubałówka > mega rock - ja^^
no więc tak jak jest napisane w tytule mięliśmy ten II dzień cholernie zawalony chodzeniem, ale było warto. jak to zwykle ja postaram się wszystko dobrze rozwinąć, gdyż ja jestem sobą i w tym przypadku nie mam zamiaru niczego zmieniać!
zastanawiacie się co może oznaczać hasło :"do wyciągu"? nie którzy z was pewnie wiedzą, ale nie wszyscy więc do oznacza do wyciągu linowego, którego to zdjęcie "w biegu wam tutaj prezentuję.
a oto widoki z kolejki:
fakt... może ten nie jest zbyt ładny, ale zawsze widok...
nasz cień ^^
po lawinie...
jakieś góry...
dużo śniegu
i wreszcie na kasprowym (na I zdjęciu stacja meteo), na którym było strasznie faj i w ogóle. pozdrawiam wszystkich, którzy zarobili ode mnie śnieżką i od których ja zarobiłam śnieżką. kochani z wami najfaj!!! buziole
a oto śnieżka ^^ seria:
ja i moje współlokatorki
"uwaga!!! rzucam!!! chować kołnierze!!!"
zdjęcie z "ostetniej chwili" są zawsze najfaj!
akurat nakręcali jakiś film dokumentalny
z ratownikiem TOPR! < tak dla odmiany
wyginam śmiało... nogi
znowu musicie uważać na pogromcę >ja< ^^
koniec kasprowego, a początek czekania na drogę powrotną. ale jeszcze nie do domciu!
po kasprowym i tych wszystkich zjazdach itd poszliśmy do doliny białego! tam się działo! ale było faj!
początek drogi i już wszyscy padnięci! ja nie wiem! (zdjęcie w drodze, bo mi było po drodze)
a to nie wiem gdzie, czy już na miejscu, czy na postoju. ale chyba na miejscu. nie wiem, bo akiurat wtedy tak przewodnik do mnie nie przemówił
mecione sistko!
a to kolejny postój, czy co by nie było, to zawsze toi toi!
gubałówka...
i dobrze widzialny z niej giewont, na którym niestety nie byliśmy. trudno... mówi się cóż^^
no i jak mogłam zapomnieć o mojej ukochanej wielkiej krokwi, na której chyba zamieszkam! (metafora taka...) pod którą (choć szkoda, że nie na której) byliśmy!
no i miał być rock tak? proszę bardzo! w tych zadęciach trochę udawania geja, trochę feministki, ale tak poza to są boskie!
i tym miłym akcentem zakończę tego posta!
a już w następnym będzie nasz cudny III dzień i zobaczycie jaki porządne dziewczyny miały bałagan!
czyli cdn za jakiś czas...
zastanawiacie się co może oznaczać hasło :"do wyciągu"? nie którzy z was pewnie wiedzą, ale nie wszyscy więc do oznacza do wyciągu linowego, którego to zdjęcie "w biegu wam tutaj prezentuję.
a oto widoki z kolejki:
fakt... może ten nie jest zbyt ładny, ale zawsze widok...
nasz cień ^^
po lawinie...
jakieś góry...
dużo śniegu
i wreszcie na kasprowym (na I zdjęciu stacja meteo), na którym było strasznie faj i w ogóle. pozdrawiam wszystkich, którzy zarobili ode mnie śnieżką i od których ja zarobiłam śnieżką. kochani z wami najfaj!!! buziole
a oto śnieżka ^^ seria:
ja i moje współlokatorki
"uwaga!!! rzucam!!! chować kołnierze!!!"
zdjęcie z "ostetniej chwili" są zawsze najfaj!
akurat nakręcali jakiś film dokumentalny
z ratownikiem TOPR! < tak dla odmiany
wyginam śmiało... nogi
znowu musicie uważać na pogromcę >ja< ^^
koniec kasprowego, a początek czekania na drogę powrotną. ale jeszcze nie do domciu!
po kasprowym i tych wszystkich zjazdach itd poszliśmy do doliny białego! tam się działo! ale było faj!
początek drogi i już wszyscy padnięci! ja nie wiem! (zdjęcie w drodze, bo mi było po drodze)
a to nie wiem gdzie, czy już na miejscu, czy na postoju. ale chyba na miejscu. nie wiem, bo akiurat wtedy tak przewodnik do mnie nie przemówił
mecione sistko!
a to kolejny postój, czy co by nie było, to zawsze toi toi!
gubałówka...
i dobrze widzialny z niej giewont, na którym niestety nie byliśmy. trudno... mówi się cóż^^
no i jak mogłam zapomnieć o mojej ukochanej wielkiej krokwi, na której chyba zamieszkam! (metafora taka...) pod którą (choć szkoda, że nie na której) byliśmy!
no i miał być rock tak? proszę bardzo! w tych zadęciach trochę udawania geja, trochę feministki, ale tak poza to są boskie!
i tym miłym akcentem zakończę tego posta!
a już w następnym będzie nasz cudny III dzień i zobaczycie jaki porządne dziewczyny miały bałagan!
czyli cdn za jakiś czas...
Subskrybuj:
Posty (Atom)